Cenowo wygląda to tak, że za produkt firmy The Balm - 7 g - trzeba zapłacić około 60 złotych, a W7 około 13 złotych za 6g.
Obydwa dostępne tylko internetowo.
Opakowanie obydwa produkty mają solidne, mimo, że nie plastikowe. Droższy bronzer zamyka się na magnez ukryty w kartonowym opakowaniu oraz zawiera lusterko, tańszy zaś posiada pędzelek przez niektórych wyśmiewany dla innych nawet przydatny, z miękkiego syntetycznego włosia przypominający pędzel typu Itahake(np. Everyday Minerals, Ecotools). Jeżeli chodzi o kolory to Honolulu ma bardziej czerwone tony jednak na skórze nie jet zbyt pomarańczowy, bardziej powiedziałabym, że dla większości idealny, Bahama Mama to ciemny, całkowicie matowy, chłodno brązowy produkt. Mi się wydaje, że bronzer Honolulu zawiera malusieńkie drobinki, których na skórze nie widać - albo może widać, nie skupiałam się nigdy nad tym - ale na pewno nie jest to jakiś bardzo chamski błysk, jeżeli już to delikatny.
Jak widzicie Honolulu ma bardziej cieplejszy odcień - więcej czerwonych tonów, a Mama z Bahamów to taki chłodny brąz.
Żadnym z nich nie zrobimy sobie plamy na przypudrowanej twarzy. Oba produkty dobrze się rozcierają.
Jeżeli chodzi o konsystencję - nie wiem, czy inni użytkownicy też to zauważyli, ale bronzer TheBalm jest bardziej sypki, suchy. Widzę, ze się pyli, kiedy nakładam go na pędzel, w przypadku W7 jego stan jest bardziej zbity.
Co do trwałości to powiem, że zdecydowanie wygrywa tutaj theBalm. Po 8 godzinach jeszcze na twarzy się znajdował - co u mnie jest cudem, gdyż bardzo często dotykam się twarzy.
Ja już uwielbiam BahamaMama The Balm - pierwszy produkt z mojej listy MustHave na ten rok odhaczony.
------------------------
Czy kupię ponownie? Jeśli tak, to który?
A odpowiedzią może niektórych zaskoczę, bo OBYDWA.
Macie, któryś w kolekcji? Jakie odczucia?
A może polecacie jakiś inny?
Piszcie bo jestem bardzo ciekawa.
Żadnym z nich nie zrobimy sobie plamy na przypudrowanej twarzy. Oba produkty dobrze się rozcierają.
Jeżeli chodzi o konsystencję - nie wiem, czy inni użytkownicy też to zauważyli, ale bronzer TheBalm jest bardziej sypki, suchy. Widzę, ze się pyli, kiedy nakładam go na pędzel, w przypadku W7 jego stan jest bardziej zbity.
Co do trwałości to powiem, że zdecydowanie wygrywa tutaj theBalm. Po 8 godzinach jeszcze na twarzy się znajdował - co u mnie jest cudem, gdyż bardzo często dotykam się twarzy.
Ja już uwielbiam BahamaMama The Balm - pierwszy produkt z mojej listy MustHave na ten rok odhaczony.
------------------------
Czy kupię ponownie? Jeśli tak, to który?
A odpowiedzią może niektórych zaskoczę, bo OBYDWA.
Macie, któryś w kolekcji? Jakie odczucia?
A może polecacie jakiś inny?
Piszcie bo jestem bardzo ciekawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz