poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Moim zdaniem - Bojouris Rouge Edition Velvet



Kolorowe usta to dla mnie konieczność wiosenną porą - pomarańczowe, różowe, fuksja czy fiolety. Radosne jak kwiaty za oknem i pełne uśmiechu spowodowane słońcem usta pokryte trwałym produktem - bez tego nie wychodzę. A jaki jest mój sposób by zaspokoić moje pragnienie i by nie martwić się startymi ustami - Bojouris ROUGE EDITION VELVET. 

Myślę, że wiele o tych pomadkach mówić nie trzeba, od dłuższego czasu są hitem internetu. 
Polecane przez wiele vlogerek i blogerek, chwalone i wielbione.
Słusznie, bo produkty zasługują na miano ulubionych, ale jest jedna wada. Niestety... ale o tym później...

Zapraszam!





Od lewej - Ole Flamingo, Peach Club, Nude-ist i Happy Nude Year


Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć pigmentację pomadek - jedno maźnięcie aplikatorem i od razu produkt wżera się w skórę.




Pomadki te mają konsystencję ani nie musu ani nie błyszczyka - kremowa, z pęcherzykami powietrza, świetnie rozprowadza się na ustach. 

Opakowania są bardzo solidne i nie wiem jaka siła musiałaby zadziałać by coś im się stało, dodatkowo funkcja zamykania, zakręcania jest dość bezpieczna - nie dostanie się nic do środka, ze względu na zabezpieczenie. 


-------------------------------------------------

09 Happy Nude Year



Jest to jasny kolor nude wpadający w róż. Bardzo ładnie wygląda, choć przyznaję, że używam go najrzadziej z całej "kolekcji".





07 Nude-ist



Mój kolor na co dzień. Kiedy nie wiem jaki by mi dzisiaj pasował kolor zawsze sięgam po ten. Odcień nude z prawdziwego zdarzenia - idealnie poprawia kolor ust, dodaje im pigmentu.



 04 Peach Club



Delikatny brzoskwiniowy odcień, który ładnie ociepla twarz swoim tonem. 


 05 Ole Flamingo



A to mój ulubieniec. Na wyjścia - koniecznie. Wiem, że nie muszę się martwić o trwałość, a taki odcień różu na moich ustach bardzo mi się podoba. 
Lekko neonowy róż, który mam wrażenie, że delikatnie wybiela zęby swoim odcieniem. 




 Pomadki na moich ustach wytrzymują około 6-8 godzin, lecz odcień Ole Flamingo utrzymuje się nawet do 12 godzin(może dlatego jest moim ulubionym). Nie wiem od czego to zależy, że akurat ten odcień jest trwalszy - nakładam taką samą ilość i inne czynniki przy testowaniu jak jedzenie i picie były podobne. 

Cena - od 30 zł do 60.
Dostępność - internetowo, sklepy takie jak Douglas czy SuperPharm, Rossman - szafy Bojouris.
  

Jeśli chodzi o wadę o której wspomniałam na początku - niestety pomadki te wysuszają usta (bynajmniej moje). 
Jak każde matowe pomadki, wiadomo. Nie ma siły, by matowe pomadki, czy to płynne czy w szminkach, nie miały negatywnego wpływu na stan nawilżenia naszych ust. 

Moje usta są dość wymagające dlatego przy używaniu tych pomadek balsam nawilżający to moje must have. 
Przy każdych kolorowych pomadkach, trzeba dbać o stan ust. Peeling, pomadka nawilżająca i będzie w porządku.




Posiadacie te pomadki? Jakie macie wrażenia? 


Do następnego! 

6 komentarzy:

  1. wreszcie Cię kochana znalazłam, super :) buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomadki super, marzy mi się taka.
    Ale chciałam się czepić, że źle używasz słowa "bynajmniej". W tym miejscu powinno być "przynajmniej".
    Bynajmniej to zaprzeczenie.
    Wiem, że się czepiam ale tak jakoś mi się rzuciło w oczy.
    Na pocieszenie dodam, że gros ludzi nie widzi różnicy między "bynajmniej" a "przynajmniej"

    Ale i tak lubię Cię czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam, moja ukochana ole flamingo i z nowej serii 10. 09 muszę sobie sprawić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta intensywna różowa jest boska. Zdjęcia genialne :)

    OdpowiedzUsuń