W moje rączki trafiły ostatnio takie cuda - mimo zakazu na zakupy - no cóż, być kobietą...
Małe eleganckie słoiczki, które kryją w sobie pięknie mieniący się sypki cień.
Cień numer 50 - jest to różowy cień, który pięknie opalizuje na złoto, pomarańczowo z nutą koralu - coś pięknego!
Cień numer 85 - to cień który chciałam mieć od dawna. Na pierwszy rzut oka ładne bordo połyskujące na zielono oraz gdzie nie gdzie na pomarańczowy odcień.
Obydwa te cienie są trudne do opisania słowami - trudne też jest uchwycić ich piękno na zdjęciu...
----------SWATCHE----------
Bazą był tutaj wsmarowany Duraline, który świetnie się spisuje przy tych pigmentach - sprawia że się nie sypią i równomiernie są nałożone.
Jak można zauważyć produkt z słoiczkach jest dość drobny, choć "50-tka" jest troszeczkę grubiej zmielona - ma większe "fragmenty"...
Gramatura słoiczków to 2g i może się wydawać to mało, ale konsystencja produktu idzie w parze z wydajnością.
Ja produkt nakładam palcem i jedno delikatne umoczenie opuszka w pigmencie z całą pewnością pokryje ruchomą powiekę - chociaż sądzę, że mogłoby pokryć więcej przy dobrym roztarciu.
Cena - 30 zł
Dostępność - stoiska oraz salony Inglot, internet
-------------Makijaże z użyciem tych pigmentów-------------
Macie te produkty?
Również skradły wasze serca?
Bo ja jestem w nich zakochana i najchętniej zebrałabym je wszystkie jak pokemony!
Ależ pięknie się mienią, a Ty kusisz! :)
OdpowiedzUsuńjest czym :)
UsuńSą cuuuuuudowne! *.*
OdpowiedzUsuńpierwszy makijaż pięknyyyyyyyyyyy <3 uwielbiam taką kolorystykę. powiedz, jak nakładasz pyłki na duraline? bo nie bardzo wiem jak się za to zabrać :)
OdpowiedzUsuńWcieram jak bazę odrobinę duraline - bo przecież to baza, tyle że o innej konsystencji. Kiedy się wchłania, ale jeszcze jest lepki (ale nie mokry) to wklepuję paluszkiem i delikatnie palcem rozcieram. Dobrze też się nakłada na korektor :)
UsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńJa też <3
Usuń